2008.12.04 - Poznański wynalazca chce zrewolucjonizować żeglarstwo
Dodane przez admin dnia 04.12.2008 16:06
Fot. Tomasz Kaminski / AG
72-letni Edward Witkowski, poznaniak, wierzy, że jego odkrycie może zmienić oblicze światowego żeglarstwa. Jacht z mechanizmem wirnikowym ma być szybszy, bezpieczniejszy i znacznie prostszy w obsłudze.
Pan Edward jest z wykształcenia inżynierem budownictwa, a z zamiłowania wynalazcą. Ma już trzy patenty: na urządzenie do przeładunku wielkich kontenerów, 24-podziałkową skalówkę (urządzenie potrzebne kreślarzom i projektantom rysującym w skali), a od 2004 r. również na wirnik wiatrowy do napędu łodzi żaglowych.
I właśnie ten ostatni wynalazek na zrewolucjonizować żeglarstwo, które od kilkudziesięciu lat jest pasją pana Edwarda. - Mam taka naturę, że jak mi coś po głowie chodzi, to szukam rozwiązań aż znajdę - mówi wynalazca.
Zaprojektowany przez niego jacht wygląda naprawdę niezwykle. Zamiast tradycyjnych żagli: grota, foka i spinakera ma trzy groty, które - jak ruchome skrzydła - zainstalowane są wokół obrotowego masztu. Pod pokładem jest zespół kół zębatych, zakończony śrubą.
Według Witkowskiego, taka hybrydowa konstrukcja ma wiele zalet. - Przede wszystkim jacht jest bardzo bezpieczny - opowiada pan Edward. - Obrotowe skrzydła stawiają bardzo mały opór, więc łódĽ nie przechyli się nawet przy silnych podmuchach wiatru - zaznacza. - I żeglarzom nie wyleje się z kieliszków - śmieje się.
Co więcej, mechanizm jest w stanie wykorzystać każdy kierunek wiatru, więc jacht może płynąć bez przeszkód dowolnie wybranym kursem.
Wynalazca nie obawia się, że napędzany śrubą jacht straci swój urok i romantyzm: - To pomysł przede wszystkim dla początkujących żeglarzy, ale również dla niepełnosprawnych i tych, którzy nade wszystko cenią sobie wygodę.
- Wirnik obraca się całkowicie automatycznie i nie wymaga żadnego dozoru ani obsługi - mówi. Wystarczy uruchomić mechanizm za pomocą rączki. Wówczas koła zębate zaczynają się obracać i jacht płynie - tłumaczy Witkowski.
Zastosowanie takiej technologii pozwala też na wybór jednej z trzech różnych prędkości, w zależności od przekładni i szybkości wiatru. - Takiej możliwości nie ma żadna z istniejących obecnie łodzi - podkreśla pan Edward.
Jacht wymyślony przez pana Edwarda wyposażony jest także w koło sterowe poruszające sterem i w mały silnik diesla, dzięki czemu jest zupełnie niezależny od kaprysów wiatru.
- Wirnik najlepiej sprawdziłby się na kabinowym katamaranie [łodzi dwukadłubowej - przyp. red.], którym można by pływać z całą rodziną i to bez specjalnych uprawnień - przekonuje Witkowski. I dodaje, że podobny wirnik mógłby służyć także do napędzania małej, przydomowej elektrowni wiatrowej lub żaglowozu.
Niestety nowatorski wynalazek Witkowskiego pozostaje na razie w sferze projektów. Autor ma tylko niewielki model z balsy, czyli bardzo lekkiego drewna. Pracował nad nim prawie dwa lata. Jednak na budowę prototypu po prostu go nie stać. - Dlatego bardzo trudno jest mi przekonać stocznie do podjęcia produkcji - tłumaczy.
Ale pan Edward nie traci nadziei. Swoim pomysłem chce teraz zainteresować m.in. wielkopolski Urząd Marszałkowski. Wierzy, że jeśli tylko uda mu się znaleĽć odpowiednio wielu sprzymierzeńców, jego marzenia staną się rzeczywistością: - Gdyby udało się zbudować prototyp i zaprezentować go mediom, np. na Jeziorze Kierskim, być może stoczniom łatwiej byłoby uruchomić produkcję.
Za powodzenie projektu pana Edwarda kciuki trzyma cała rodzina: żona Grażyna, dwaj dorośli już synowie: bliĽniaki Dominik i Tomasz oraz czworo wnucząt: Kuba, Dawid, Maja i najmłodszy Jaś.
¬ródło: Gazeta Wyborcza Poznań