|
|
|
|
W dniu dzisiejszym w godzinach popołudniowych na wysokości przystani „Gościńca pod żaglami” doszło do wywrotki jachtu żaglowego /prawdopodobnie klasy Bez 4/. Na pokładzie było dwóch żeglarzy. Jacht zrobił tzw. grzyba. Żeglarze mieli dużo szczęścia, pomocy udzielił im jacht żaglowy klasy Tango oraz jacht motorowy „Julio” z Przystani Wodnej Dobiegniewo. Jeden z poszkodowanych został przetransportowany helikopterem ratownictwa medycznego do Płocka. Według relacji sternika z jachtu Julio, helikopter był na miejscu zdarzenia w ciągu ośmiu minut od zgłoszenia wypadku. Załoga jachtu nie miała założonych kamizelek, wiało 5-6 B. Jacht zatonął.
Gratulujemy wspaniałej postawy załodze Tanga, Julkowi i ratownikom medycznym sprawnie przeprowadzonej akcji i przypominamy "LUDZIE KAMIZELKI"
Przy okazji kilka informacji o HEMS
W styczniu bieżącego roku w Płocku uruchomiono kolejną w Polsce bazę Lotniczego Pogotowia Ratunkowego / HEMS - Helicopter Emergency Medical Service - ¦migłowcowa Służba Ratownictwa Medycznego/. Każdego dnia w bazie dyżur pełni trzyosobowy zespół - pilot, lekarz i ratownik. Mają do dyspozycji śmigłowiec Mi-2 Plus.
Dotychczas miasta leżące we wschodniej części województwa kujawsko-pomorskiego mogły korzystać z helikoptera stacjonującego w bazie w Bydgoszczy
W rejon Włocławka helikopter z Płocka może przylecieć w niecałe 10 minut. Udzielić pomocy i transportować poszkodowanych do szpitala będącego w stanie zapewnić specjalistyczną pomoc. Często szuka się najbliższego.
A tu problem, Włocławski szpital nie ma lądowiska, podobno dopiero do tego się przygotowuje. Jak się okazuje sporadycznie korzysta z transportu lotniczego bo pacjenta trzeba dowieĽć na lotnisko w Kruszynie.
Gratulacje dla władz miasta.
Więcej o HEMS |
|
admin dnia 06.09.2009 19:00 ·
10 Komentarzy · 1700 Czytań
·
|
|
|
|
|
|
|
|
|
dnia 07.09.2009 10:40
Wielki Szacunek
A komory wypornościowe pewnie były wypchane betami |
dnia 07.09.2009 22:22
Nie ma lądowiska, ale Włocławek za to będzie miał przy tamie Sanktuarium Popiełuszki. Przedstawiciele włocławskiej Kurii Diecezjalnej i Urzędu Marszałkowskiego już pracują nad tym przedsięwzięciem. |
dnia 07.09.2009 22:36
jeśli z tym sanktuarium to żart to bardzo głupi |
dnia 07.09.2009 22:45
Informacja jest niepełna: pierwszy na miejscu zdarzenia był jacht żaglowy klasy Tango, który podjął poszkodowanego i przetransportował do Gościńca Pod Żaglami, gdzie wylądował helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Jacht motorowy Julio ewakuował drugiego z żeglarzy, który oczekiwał na kadłubie wywróconej łodzi na pomoc w jej postawieniu, jednak ze względu na wysoką falę postawienie jachtu okazało się niemożliwe. |
dnia 07.09.2009 22:51
świadek - może więcej szczegółów my otrzymaliśmy przekaz z drugiej ręki |
dnia 07.09.2009 23:18
to to już ułańska fantazja facet zostaje na wywróconym na grzyba kadłubie bez kamizelki, pewnie jeszcze w spodniach, swetrze i butach i czeka na pomoc w postawieniu jachtu |
dnia 07.09.2009 23:21
Jacht (wielkością zbliżony do oriona) płynął pod pełnymi żaglami z Nowego Duninowa. Pomimo ponad metrowej fali i porywistego wiatru o sile ok. 6B dwuosobowa załoga nie miała na sobie kamizelek asekuracyjnych. Jacht klasy Tango płynący do Zarzeczewa wyprzedził wspomniany wyżej jacht i z odległości ok. kilometra zauważono wywrotkę. Załoga Tanga zawróciła w kierunku wywróconej jednostki. Na miejscu okazało się, że jeden z żeglarzy ledwo trzyma się wywróconej łodzi, jest wyczerpany i przemarznięty i ma problemy z oddychaniem. Podjęto go na pokład Tanga i wezwano służby ratownicze, po czym odtransportowano poszkodowanego do najbliższego portu - przy Gościńcu Pod Żaglami naprowadzając w to miejsce załogę śmigłowca ratowniczego. Drugi z żeglarzy postanowił czekać na kadłubie wywróconej jednostki, jednak po pewnym czasie został podjęty przez załogę motorówki Julio i również przetransportowany do Gościńca Pod Żaglami. |
dnia 08.09.2009 00:17
przy 6 B drugi z żeglarzy postanowił czekać na kadłubie wywróconej jednostki ręce opadają |
dnia 09.09.2009 07:56
Pływłem tego dnia w okolicach Dobiegniewa . Wiatr był szkwalisty i często zmieniał kierunek . Wiało ok. 18 węzłow . Pływanie w tych warunkach bez kamizelki to lekkomyślność . |
dnia 10.09.2009 02:49
Jestem kapitanem Tanga które tego dnia udzielało pomocy.
Tego dnia rzeczywiście mocno wiało z kierunku Włocławka i fala rozbujała się do morskich rozmiarów. znawcy zalewu wiedzą że przy takim kierunku wiatru największa fala tworzy się na łuku dokładnie w miejscu zdarzenia. Podczas żeglugi wyprzedziłem jacht podobny do bez 4 płynący na pełnych żaglach, z dwu osobową załogą bez kapoków, sprawnie radzącą sobie z jachtem. Kiedy wyprzedziliśmy ich o ok. 1,5 km zauważyłem że zrobili grzyba. Natychmiast zawróciliśmy, po ok 10 minutach byliśmy przy wywróconym jachcie. Na kadłubie siedział jeden członek załogi i pokazywał kolege w wodzie krzycząc ratujcie go on tonie. Odpaliłem silnik, niestety zbyt mały 4km jak na tango a poza tym zaburtowy i wyskakuje z wody na takich falach. Załoga Mariusz i Marcin zrzucili grota zostawiając samego foka do przebijania się przez fale i zmniejszenia wyskoków silnika. Mariusz przejął stery a ja przeszedłem na zejściówkę wyciągnąć rozbitka. Niestety szeroki środek łódki i wąska zejściówka spowodowały że zabrakło mi parę centymetrów do złapania człowieka, ale miałem możliwość zauważyć że sytuacja jest tragiczna. Twarz miał przeraĽliwie bladą a rękoma niebył w stanie trzymać się burty, i co jakiś czas fala zalewała mu głowę. Mariusz błyskawicznie zrobił zwrot i drugie podejście tymczasem Marcin podał mi bosak. kiedy podpłynęliśmy tonący puścił się burty i zanurzył pod wodę na szczęście udało mi się go chwycić bosakiem i przyciągnąć do mojej łódki. Miałem duży problem wyciągnąć ratowanego ponieważ był całkiem wiotki i nie mógł pomóc.Razem z Marcinem wrzuciliśmy ok 100kg faceta do kokpitu, pomogła nam w tym adrenalina. Ratowany był przytomny, ale każdy jego mięsień poruszał się osobno, i wyglądał bardzo Ľle. Przejąłem ster, Mariusz zadzwonił po pomoc, a Marcin zajął się ratowanym który powtarzał" wody z cukrem". helikopter przyleciał w tym samym czasie kiedy my cumowaliśmy się przy pomoście. Ratownicy byli błyskawiczni i po chwili ratowany leciał do szpitala. Mariusz był przeciwny pozostawieniu drugiego członka załogi na wywróconym jachcie. Jednak widząc jego dobry stan ogólny, i ciężki stan pana którego wyciągnąłem z wody podjąłem decyzję odstawienia pierwszego i powrotu po drugiego ratowanego na szczęście zauważyłem pędzącą na pomoc motorówkę Julio, której załoga sprawnie podięła drugiego ratowanego, i dotarła z nim do pomostu prawie w tym samym czasie co my. Nie sądze żeby przyczynom bladości i drgawek ratowanego było wyziębienie, myślę że była to jakaś zapaść cukrzycowa, mogło to być też bezpośrednią przyczyną wywrotki. KAPOKI, KAPOKI,KAPOKI bo na wode niema mocnych. |
|
| |
|
|
|
|
|
|
Dodaj komentarz oraz podaj sumę cyfr |
| |
|
|
|
|
|